Czekałaś na ten moment tyyyyle czasu. 9 miesięcy na początku wydawało się wiecznością, a teraz zleciało, jak z bicza strzelił, prawda? Odliczasz nerwowo ostatnie dni. I jest, wreszcie, wielki dzień, w którym całe Twoje dotychczasowe życie ma zostać postawione na głowie. Urodziłaś. Ok, przeżyłaś, masz przy sobie Twój Prywatny Ósmy Cud Świata. Ale co dalej???
O tym, że połóg to nie bułka z masłem pisałam już TUTAJ. Czas teraz prześledzić jak z mojej perspektywy wyglądają pierwsze 3 dni po porodzie.
1 dzień – zależy w jakim szpitalu rodzisz. Ja wybrałam placówkę, w której praktykuje się rooming-in, czyli od pierwszych chwil po porodzie matka przebywa wraz z dzieckiem. Wiem, że wiele kobiet chwali sobie placówki, w których dziecko na kilka pierwszych godzin po porodzie jest pod opieką położnych, aby kobieta mogła zregenerować siły po ciężkim wysiłku, jakim bez wątpienia jest poród. Wiem i rozumiem to, bo pierwsze doby z noworodkiem są naprawdę wyzwaniem. Mimo wszystko uważam, że zmęczenie i tak będzie towarzyszyć przez następne miesiące, a pierwsze chwile z dzieciaczkiem przy boku są nie do przecenienia dla budowania waszej relacji. Pierwsze 2 godziny to kontakt skóra do skóry, ten etap odbywa się jeszcze na sali porodowej. Jest to także czas na podjęcie próby pierwszego karmienia. Potem matka wraz z dzieckiem przewożona jest na salę poporodową i od tej pory sama opiekuje się dzieckiem, tzn. przewija, karmi, oczywiście pod czujnym okiem położnych. W teorii. Oczywiście z tym bywa różnie. Przy moim pierwszym porodzie porodówka była tak oblegana, że w praktyce zalatane położne potrafiły nie pojawić się przez kilka godzin. Ja kompletnie zielona, nie wiedziałam czy i jak dziecko powinnam przebrać, przystawić, jak często itp. Teraz na wspomnienie mojej paniki jak przebrać pierwszą pieluchę chce mi się śmiać, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Przy drugim porodzie sytuacja wyglądała już zgoła inaczej, położne zaglądały co ok. 2 godziny, no i ja byłam już bardziej obcykana 🙂
Pierwszy dzień połogu to czas kiedy poziom adrenaliny jest na tyle wysoki, że nawet jeśli Twój poród przypominał wejście na Kilimandżaro, to i tak nie możesz spać. Przeżywasz, wspominasz, przyglądasz się temu Cudu, który właśnie wydałaś na świat, oglądasz z każdej strony, liczysz paluszki, patrzysz w którą stronę układają się włoski, liczysz pieprzyki. Jesteś obolała. Masz problemy z siadaniem, wstawaniem, czy nawet obracaniem się. Wielką sztuką wydaje się zajęcie w łóżku komfortowej pozycji, a do tego chwycenie małego, lejącego się noworodka i położenie się z nim to już sztuka zbliżona do akrobacji cyrkowej. Na dodatek pierwsze doby to czas kiedy bardzo intensywnie krwawisz. Ból przy poruszaniu się i krwawienie nie ułatwia fakt, że starasz się zająć w łóżku miejsce na podkładzie porodowym, tak by nie brudzić co chwilę pościeli. Kilka godzin po porodzie masz wilczy napad głodu, w końcu nie jadłaś najprawdopodobniej przez ostatnie 12-24 godzin, a organizm spalił trylion kalorii. Niektóre noworodki przesypiają prawie całą pierwszą dobę i nie ma w tym nic dziwnego, inne już po kilku godzinach się ożywiają i załącza im się tryb ssania. Wiele też zależy od opieki okołoporodowej. Niektóre położne nie karzą wybudzać dzieci w pierwszej dobie po porodzie, gdyż uważa się, że dziecko jeszcze w brzuchu zmagazynowało zapasy potrzebne na pierwsze 2-3 doby życia, inne karzą przystawiać najrzadziej co 3 godziny ze względu na dziecko, ale też pobudzenie laktacji.
2 dzień – według mnie najtrudniejszy dzień w połogu. Twój organizm powoli przyzwyczaja się do nowej sytuacji, mija pierwszy szok i wyrzut adrenaliny, która działała do tej pory jak znieczulenie. Dopiero w drugiej dobie tak naprawdę zaczynasz najboleśniej odczuwać przez co przeszedł Twój organizm. Krwawienie nadal jest silne, leki przeciwbólowe szybko przestają działać. Jeśli jesteś poszyta, rana rwie lub puchnie. Ja po drugim porodzie w drugiej dobie obudziłam się z bólem mięśni prawie całego ciała, bolały mnie mięśnie począwszy od karku, przez całe plecy, ręce po uda. Były to zakwasy poporodowe. Zaczynasz odczuwać ogromne zmęczenie i trudy ostatnich dni w ciąży oraz samego porodu. Z chęcią zapadłabyś w sen na kilkanaście godzin – ale tak się składa, że 2-3 doba to czas, kiedy dziecko ma najbardziej intensywny odruch ssania. Najchętniej nie odrywałoby się od Twojej piersi. Potrafi ssać co chwilę, u mnie w drugiej dobie było to nawet co 20 minut. Jest to najlepszy czas, by skorzystać z porad doradcy laktacyjnego, jeśli szpital takowego posiada, gdyż w tym okresie dziecko jest najbardziej „plastyczne” jeśli chodzi o technikę ssania. Dobry start to połowa sukcesu laktacji, a nieprawidłowe przystawianie przy takiej intensywności ssania może być w skutkach tragiczne. Intensywne ssanie powoduje pobudzenie laktacji, w konsekwencji czego już przeważnie pod koniec drugiej dobry twój organizm reaguje nawałem mlecznym. Jesteś coraz bardziej zmęczona, a dziecko coraz częściej chce ssać. Przysypiasz między karmieniami na siedząco na 5-10-15 minut. Dopada Cię pierwszy spadek nastroju, być może mały baby blues. Masz wrażenie, że opieka nad noworodkiem Cię przytłacza, wszystko Cię boli, odliczasz godziny, które muszą minąć do przyjęcia kolejnych środków przeciwbólowych, oddałabyś milion dolarów za godzinę nieprzerwanego snu.
3 dzień – noworodek nadal intensywnie ssie. Zaczynają Cię boleć brodawki i, jeśli zaczął się już nawał, całe piersi stają się tkliwe, gorące, przepełnione. W trzeciej dobie przeważnie wychodzisz ze szpitala do domu. Szczęście miesza się ze strachem – jak sobie poradzisz bez dozoru położnych? Okazuje się, że emocje związane z wyjściem do domu, ubranie się, wyjście na dwór do samochodu i powrót do domu wydają Ci się strasznie męczące. Kręci Ci się w głowie od świeżego powietrza. Aby zapobiec zastojowi pokarmu musisz przystawiać noworodka do piersi co najmniej raz na 3 godziny. Jesteś naprawdę zmęczona, ale szczęśliwa, że w końcu położysz się we własnym łóżku. Trzecia doba to za każdym razem był dla mnie prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Hormony szaleją. Na przemian czujesz ekscytację oraz strach. Wszystko Cię drażni, wzrusza. Ja reagowałam płaczem – na widok księdza na porodówce, na zbyt wysoki ton głosu męża, na widok domu, na widok dziecka śpiącego we własnej kołysce.. Czujesz się trochę jak nie we własnej skórze. Sytuacja wydaje Ci się na tyle surrealistyczna, że masz wrażenie, że nie ogarniasz.
I wiesz co? Z dzieckiem to już tak będzie. Milion razy jeszcze poczujesz, że NIE OGARNIASZ. Będziesz siać panikę z powodu jednej rzadszej kupki, dzwonić na pogotowie, bo dziecko za długo płacze i NA PEWNO coś niedobrego się dzieje. Będziesz potykać się o własne nogi, wstając po raz enty w otchłani nocy. Wieczorem zorientujesz się, że od rana nie umyłaś zębów, a do kawy wlałaś sok, zamiast mleka. Będziesz przeklinać samą siebie, podając butlę lub smoczek, no bo przecież NIE TAK MIAŁO BYĆ. Będziesz bujać, żeby tylko zasnęło, mimo, że bujać nie chciałaś uczyć. Codziennie zadzieje się MILION innych rzeczy, które spowodują, że poczujesz, że NIE OGARNIASZ. I co? A nic. I tak będziesz najwspanialszą matką dla swojego dziecka.
A gdzie maz do pimocy dziecky mizna mleko dac u tez da rade
Aga | 4 lata ago
A gdzie maz do pomocy
Aga | 4 lata ago