Nabraliście się na ten spektakl? A raczej teatr dla gawiedzi.. Katę odegrała rolę imponująco. Dobrze, że ta szopka trwała tylko 5 minut. A że cała oprawa – czytaj stylistka, makijażystka i fryzjerka pracowały na to kilka godzin – nie szkodzi. Liczy się przecież efekt.
To trzeba przyznać – księżna Kate w kilka godzin po swoim trzecim porodzie wyglądała olśniewająco. I tak, to też muszę przyznać- wkurza mnie to. I wcale, a wcale nie dlatego, że zazdroszczę księżnej Cambridge, bo nie zamieniłabym się z nią ani na chwilę. Podnosi mi natomiast ciśnienie to, że Księżna, która jest przykładem tysięcy kobiet na całym świecie, której kreacje wykupowane są w ciągu kilku godzin od pojawienia się na bankiecie, która jest idolką wielu nastolatek- że ta wystylizowana, wymalowana i wyczesana księżna Kate daje taki oto przekaz całemu światu – TAK MOŻNA WYGLĄDAĆ W KILKA GODZIN PO PORODZIE.
Tak jak okładki kolorowych pism prezentujące obrobione photoshopem smukłe uda i głębsze wcięcia w talii, tworzą zafałszowany obraz kanonu kobiecego piękna, tak osoby wpływowe i celebrytki karmią złudzeniami ciemne masy, prezentując swój nienaganny wygląd czy tarkę na brzuchu zaraz po wyjściu ze szpitala (albo jeszcze w nim).
TAK NORMALNE KOBIETY NIE WYGLĄDAJĄ.
Powiecie – zżera Cię zazdrość. Co Ci do tego, że Księżna wygląda jak milion dolarów – stać ją na to. A ja Ci powiem – brońmy normalności. Wizerunek mamuśki w połogu, jaki zaprezentowała Kate tworzy w głowach kobiet na całym świecie kompleksy – dlaczego ja tak nie wyglądam? Co jest ze mną nie tak? Mało tego – kobiety, które nigdy nie rodziły, widząc piękną i uśmiechniętą Kate, wyobrażają sobie zapewne, że poród to bułka z masłem. A potem same rodzą, doznają trudów i znojów, widzą swój gówniany obraz w lustrze i potem zaczynają się schodki. Depresja poporodowa, huśtawka nastrojów, twarde lądowanie, bolesne zderzenie z rzeczywistością…
Ja mówię NIE taki przekazom. Mówię NIE narzucaniu kobietom pięknego wyglądu – nawet w połogu. Połóg to czas, kiedy kobieta ma dojść do siebie, właśnie przeżyła najprawdopodobniej jedno z najpiękniejszych, ale też najtrudniejszych w życiu doświadczeń. Ma prawo czuć się źle, być osłabiona, obolała, spuchnięta, wyczerpana. Ma prawo mieć problem z poruszaniem się, nie móc siadać przez jakiś czas, krwawić.
Po co? Pytam po co ta fasada szczęśliwości, pudru, wyczesanych loków? Po co tworzyć alternatywną wersję rzeczywistości, skoro ta prawdziwa jest może trochę brzydsza, ale jednak piękniejsza przez swą autentyczność.
I tak na koniec – ja naprawdę współczuję Księżnej Kate. Wyobrażacie sobie tą sytuację? Podkład porodowy wielkości pieluchomajtek, a tutaj wjeżdża stylistka z piękną kiecką – jak tu ukryć tą wkładkę? Może gacie ściągające? Pewnie nie zdążyła nic zjeść, pewnie nie spała od doby, a tu fryzjerka bierze ją na warsztat. Dziecko co chwilę domaga się cyca, ale przecież makijażystka musi ukryć te wory pod oczami i pęknięte od parcia żyłki. No i jeszcze trzeba wcisnąć spuchnięte stopy w szpilki… Kate – naprawdę mi przykro, że musiałaś przez to wszystko przechodzić w imię pokazania swojego nienagannego wyglądu w 7 godzin po porodzie, którego żadna normalna kobieta by od Ciebie nie wymagała…
Być może to tradycja, być może obowiązek w Królewskiej Rodzinie, być może kolejny smutny krok w uprzedmiotowieniu kobiety. Kobieta ma rodzić. I się uśmiechać. I pięknie wyglądać, nawet w kilka godzin po porodzie. Kobieta, księżna, przykład tysięcy kobiet na całym świecie. Ja dziękuję za taki przykład. Wolę normalność.