Batumi to był nasz wyczekany raj. Pierwszy wyjazd od 2 lat tylko we dwoje, bez dzieciaków. Tak, tak, dobrze czytasz! Mimo że kochamy podróże z naszymi rozrabiakami, to czasami też mamy potrzebę spędzenia czasu tylko we dwoje. Wyjechaliśmy tylko na 5 dni, ale za to jakich dni!
Przedstawiam Wam listę 18 ciekawostek o Batumi:
- Batumi nie leży na końcu świata
Kojarzycie tą piosenkę Filipinek o Batumi? Ja, słysząc ją jako dziecko, wyobrażałam sobie, że rajskie Batumi jest gdzieś na końcu świata. Teraz UWAGA, szok. Batumi to popularny nadmorski kurort w… Gruzji. Spoko, ja też nie wiedziałam do 3 lat wstecz… 🙂
- Kamień na kamieniu
Gruzja leży nad Morzem Czarnym, nad którym mamy kamieniste plaże. Kamienie naprawdę mają swój urok. Na przykład brak piasku we włosach, majtkach i plecaku. Natomiast wejście do wody bez butów jest nie lada wyzwaniem.
- Stolica kiczu i architektoniczny misz-masz
Batumi zaliczane jest do światowych stolic kiczu. Tytuł ten osiągnęło głównie dzięki pomieszaniu stylów. W mieście można dostać oczopląsu od architektonicznego misz-maszu. Bloki z płyty rodem z PRL-u, ociekające złotem bizantyjskie wieże i kopuły, bogato zdobione cerkwie, nowoczesne wieżowce, mrugające neony, gotyckie kościoły i futurystyczne budowle – to wszystko znajdziemy w Batumi, w zasadzie obok siebie. Rzeczywiście dziwne to, ale na swój sposób także urocze.
- W Batumi odbędziesz podróż w czasie
Nie raz odnieśliśmy wrażenie, że w Batumi wygląda tak, jak w Polsce na początku lat 90-tych. Z jednej strony to chyba najnowocześniejszy kurort gruziński, w którego krajobraz wpisały się już nowoczesne wieżowce, a z drugiej strony wystarczy skręcić w ulicę obok, by zobaczyć to, co w Polsce 20 lat temu. Brud i biedę.
- Gawarit pa ruski?
Najbardziej jednak zszokowało nas to, że Batumi jest tak BARDZO rosyjskie. W zasadzie jest to typowo rosyjski kurort. Rosjanie czują się tam jak u siebie. Zresztą, trudno im się dziwić. Wszystko jest zrobione pod nich. Mówi się po rosyjsku (po angielsku prawie nie można się dogadać). W barach i taksówkach leci ruskie disco (często na cały regulator). Panuje rosyjska moda. Menu w restauracjach ma osobną kartę na rosyjskie wódki.

- Wakacje tańsze niż nad Bałtykiem
W Gruzji pewnie nie zaznamy splendoru Europy Zachodniej, ale za to uraczymy się pysznym jedzeniem, fajnymi widokami, ciepłym morzem, a to wszystko w bardzo rozsądnych cenach. W porównaniu do wakacji nad Bałtykiem – w Gruzji panuje tanizna. Obiad na wypasie – 60 zł, taxi po mieście – 10 zł, bagietka wypełniona fasolą – 2 zł.
- Chaczapuri adżaruli i domowe wino sprzedawane na ulicy
No właśnie. Kuchnia. Do Gruzji jeździ się dla pięknych widoków, wina i dla gruzińskiej kuchni. Jest smacznie, aromatycznie i bardzo tanio. Większość potraw doprawionych jest nieznanymi w Polsce ziołami, raczej na ostro. Dominuje chili i kolendra oraz włoskie orzechy dodawane do wszystkiego. Z warzyw fasola i bakłażan. Gruzińskie wino to temat rzeka – na szczęście coraz bardziej doceniane w Polsce. Czerwone pijemy ze szczepu Saperavi, białe Rkatsiteli. Gruzini lubują się także w robieniu domowego, świeżego wina, które jest sprzedawane na ulicy, bądź w marketach przelewane do plastikowych butelek po sokach.
- Popularny kaukaski przysmak wygląda jak gadżet erotyczny
Zostańmy w klimacie spożywczym. Najbardziej popularnym „deserem” jest czurczchela, czyli nawleczone na nitkę orzechy, zalane kisielem winogronowym. Smakołyk ten wygląda jak podłużny strąk fasoli. Albo kulki gejszy. Albo jeszcze coś innego 🙂 W każdym razie jego widok raczej odpycha na pierwszy rzut oka, ale po przełamaniu barier ten orzechowo-winogronowy deser staje się prawdziwym rarytasem. Kaloryczny, pożywny i smaczny.
- Jeździmy marszrutkami, czyli czym?
Marszrutka to główny środek transportu w Gruzji. Marszrutka, czyli co? W praktyce jest to raczej stary rozklekotany busik na 8-10 osób, który zatrzyma się wszędzie tam, gdzie zapragniesz. W Gruzji nie uraczysz przystanków, marszrutkę zatrzymujemy poprzez zamaszyste machnięcie ręką. Kosztuje grosze. Ale jazda i jej warunki pozostawiają wiele do życzenia. Gruzini jeżdżą szybko, wpychają się, wyprzedzają na trzeciego, a głównym sygnałem komunikacji jest klakson. Jeśli ktoś był wcześniej np. w Egipcie lub Turcji, wie, o czym mówię.
- Faceci górą
Gruzja to niestety nadal kraj patriarchalny. Faceci są od roboty, kobiety od wszystkiego. W praktyce, nawet gdy ja prosiłam o rachunek w restauracji, podawano go mojemu mężowi.
- W Batumi jest bambusowy las
Nie wierzycie? To zobaczcie sami.
- W Batumi płaci się za…windę
To nasze największe zaskoczenie wyjazdu. Mieszkaliśmy w apartamentowcu. Wraz z kluczami do mieszkania dostaliśmy specjalny chip, który przykładało się w windzie do czytnika. Bez tego winda nie ruszyła. Okazuje się bowiem, że opłata za windę jest powszechną praktyką. W rzeczywistości chip jest rodzajem karty przedpłaconej, z której pobierana jest każdorazowo opłata. Oczywiście kosztuje to grosze, ale gdy ktoś mieszka na 15 piętrze i musi korzystać z windy kilkukrotnie w ciągu doby, po miesiącu robi się z tego całkiem niezła sumka. Płatna winda wywołuje zabawne sytuacje. Praktyka jest taka – wchodzimy do windy i gdy mamy współpasażerów każdy wymienia na głos piętro na które jedzie. Najpierw płaci ten, co jedzie na najniższe, a gdy wysiądzie, płaci następny i tak dalej…

- Czacza to nie tylko taniec
Czacza to popularna w Gruzji wódka z winogron.
- Grające fontanny
W Batumi codziennie o 21 jest przepiękny pokaz grających fontann. Pokaz jest dość długi, my po prawie 2 godzinach już go opuściliśmy, a on jeszcze trwał. Pokaz odbywa się na sztucznym jeziorze, wokół którego są ławki. Można też usiąść na trawie, wypić wino… Full romantic.
- Romantyczne Batumi
A’propos romansu. W Batumi jest naprawdę bardzo romantycznie. Przy samej nadmorskiej promenadzie znajdziemy co najmniej kilka „miłosnych” instalacji. Najpopularniejszą z nich jest instalacja Ali i Nino, zainspirowana historią muzułmanina z Azerbejdżanu i chrześcijanki z Gruzji. Domyślacie się, że ta miłość nie mogła się udać? Jest to bardzo znana historia tragicznej miłości, na podstawie której powstały książka i film. Instalacja przedstawia Alego i Nino, którzy zmierzają do siebie, by utonąć w uścisku dosłownie na sekundę, a potem oddalają się już na zawsze. Przyznam, że oglądanie tej instalacji w świetle zachodzącego słońca, znając kontekst, jest bardzo wymowne.
- Mineralka
Gruzini mają jedną z najlepszych na świecie wód mineralnych. Do ich smaku trzeba się przyzwyczaić, gdyż są lekko słonawe, ale za to fantastycznie sprawdzają się w upały. Do najbardziej popularnych zaliczamy Borjomi, którą dostaniemy w Polsce w lepszych restauracjach.
- Do Gruzji wjedziesz na dowód
Gruzja oczywiście nie należy do Unii Europejskiej, ale od 2014 jest krajem stowarzyszonym. Znaczy to tyle, co brak konieczności wyrabiania paszportu przed wyjazdem.
- Gruzini mają fioła na punkcie…
…swojego alfabetu! Nic dziwnego, gdyż gruziński alfabet, zwany mchedruli, jest unikalny na skalę światową – jest to jeden z 14 alfabetów, którymi posługujemy się na Ziemi. Jest niepodobny do żadnego innego pisma na świecie. W 2016 roku pismo gruzińskiego alfabetu została wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Gruzini są bardzo dumni ze swojego alfabetu. Do tego stopnia, że najbardziej rozpoznawalnym budynkiem Batumi stała się.. Alphabetic Tower, czyli Wieża Alfabetu, na której wypisane są wszystkie litery. To się nazywa duma narodowa!
Hej, nie czinkali tylko chinkali
gg | 4 lata ago
Tak, wiem, użyłam spolszczonej nazwy :)
kalina | 4 lata ago
Le Méridien, to budynek ze złotymi gondolami. Hotelzostanie otwarty w 2019 To nie budynek uniwersytetu, błąd w opisie.
Le Méridien złote gondole | 4 lata ago
Fakt! Dzięki za spostrzegawczość, już poprawiam!
kalina | 4 lata ago